wtorek, 30 kwietnia 2013

Klęczący Hitler i kości dinozaura

Zasikane, brudne, niewygodne, zatłoczone metro, które naprawdę ułatwia poruszanie się w tym parszywym mieście. Co z tego, że drzwi zgrzytają, wszystko huczy a ktoś próbuje wyciągnąć portfel z tylnej kieszeni zmieszanego turysty. Nigdzie nie jest bezpiecznie. Kierunek Bronks? Nic trudnego. Kup sobie koszulkę z kolorowymi liniami, a na pewno się zgubisz. Badanie mapy jest trochę bardziej czasochłonne, ale może przynieść lepsze rezultaty. Poza tym w Nowym Jorku nie da się zgubić, gdziekolwiek wysiądziesz Twoja orientacja nie powinna zostać zaburzona, chyba, że jesteś idiotą. Nie raz zastanawiałam się co by było gdyby większość ulic w tym mieście miało nazwy? Czy ktokolwiek dotarłby tam gdzie chce? 

Piętrowe parkingi samochodowe obsługiwane przez 
maszynę? To nie film ani reklama o przyszłości. 
Te przechowalnie aut stoją tam od wielu lat.
 A u nas ciągle brak miejsc na zostawienie auta gdziekolwiek.


Dla każdego kinomaniaka NY jest miastem znanym z wielu filmów. Idąc ulicą nagle poznaje się miejsca dziwnie znajome, które widziało się nie raz. Po "Nocy w muzeum" żadne zwierzęta nie są mi obce, a mali kowboje to pikuś przy uświadomieniu sobie, że ta ogromna kupa kości jest prawdziwa, w dodatku kiedyś była otoczona skórą i pożerała słabszych.

Mnogość interpretacji w miejscach sztuki nowoczesnej to najlepsze uczucie jakiego można doznać. Kojarzenie miejsc nazywanych "muzeami" z nudnymi obrazami, ziewaniem i odhaczeniem kolejnego obiektu jest cholernie ograniczające. A co z pracami Cattelana? Klęczący Hitler, martwy koń czy papież przygniatany przez meteoryt? Kiedy pierwszy raz w Barcelonie byłam w miejscu pełnym różnych dziwnych instalacji towarzyszyło mi uczucie przytłoczenia, niezrozumienia tego co widzę. Ale z czasem po każdej wizycie w MOMa czy słynnym Guggenheim'ie co raz bardziej uświadamiałam sobie jak bardzo lubię sama dopowiadać sobie historię.

Naszyjnik zaręczynowy? Chinatown, które mieści się od wielu lat na Manhattan’ie pokazało klasę. Dziwne uczucie, kiedy nagle otoczenia zmienia się diametralnie, zupełnie jakbyś wypadł z norki królika do nieznanego świata. Kraby, krewetki, langusty, owoce, o których istnieniu na pewno nie wiedzieliście wcześniej. Wszystko się świeci, błyszczy jakby wołało „SPÓJRZ NA MNIE", a w ciemności tylko skośne oczy. Jakby wszyscy tam mieli jedną matkę. 

Na większości skrzyżowań w centrum świata w Wielkim Jabłku stoi przynajmniej jeden policjant. Amerykanie są jednym z bardziej przewrażliwionych na punkcie bezpieczeństwa krajów na świecie. W końcu lepiej zapobiegać, niż leczyć. Nie bez powodu w większości domów można znaleźć broń. Stała czujność została wyssana wraz z mlekiem matki. 


 Zazdroszczę każdej osobie mieszkającej koło Times Square. Możliwość patrzenia jak i uczestniczenia w barwnych korowodach jest genialną okazją na zrozumienia wspólnoty nieznających się osób. Parady mają przeróżne charaktery, od marszów Polonii, zbzikowanych punków czy homoseksualistów. Szczególnie entuzjastycznie świętowane jest Halloween, każdy potrafi przygotować się do tego wydarzenia, ucharakteryzować się na mumie, wiedźmę lub znaleźć bardziej oryginalny strój. To jest coś czego cholernie mi brakuje w Polsce, w której wstyd jest chorobą narodową. 

niedziela, 28 kwietnia 2013

40° 44" N 73° 55" W



 


"Nowy Jork jest jedynym miastem na świecie, które należy
 do wszystkich. To nie jest Ameryka, tu jest wszystko. To 
miasto, którego 40 proc. populacji urodziło się za granicą.
 To miasto, w którym mówi się w każdym języku, w którym 
wyznawana jest każda religia, w którym mieszka każda 
rasa. Nie ma na ziemi miasta tak pełnego różnic, jak NY.

 Jeśli każdego dnia chcesz wyrwać dla siebie jak najwięcej-
 to właśnie w tym mieście powinieneś być, bo to To miasto-kolos 
jest długą migoczącą zaspą, spiralną galaktyką







Mokre majtki i grożenie śmiercią

Zdenerwowanie, strach, irytacja, łzy, a przede wszystkim fascynacja.  Universal Studio to miejsce, do którego każdy miłośnik kina powinien dotrzeć przed śmiercią. 150 dolców za bilet z możliwością wchodzenia bez kolejek to nie jest mało, ale każdy śmieciowy papierek wart jest tej małej przygody. Wyobraźcie sobie jak można się czuć, gdy pewnym krokiem wchodzisz na spektakl Waterworld'u, a przy pierwszej scenie czujesz, że nawet Twoje majtki są przesiąknięte zimną cieczą, bo jakiś przebieraniec bez żadnych skrupułów wylewa na Ciebie kubeł z wodą? A później w dodatku zostajesz potraktowany gorącym ogniem, bo akurat pełnowymiarowa awionetka wylądowała na scenie i doszczętnie spłonęła.

Wsiadasz do wagonika, zapinasz się pasem, wszystko trwa trzy minuty, po drodze jesteś podszczypywany przez obleśne dłonie szukające portfeli, widzisz parę kościotrupów i do widzenia. Nie, to nie ta bajka, to scena z chorzowskiego "wesołego" miasteczka. Tutaj było trochę inaczej, piętnaście minut krzyków dochodzących z ust każdego kto tam wszedł, piętnaście minut kompletnych ciemności i trzymania za rękę obcą matkę/ Nigdy bym nie pomyślała, że te aktorzyny w zakrwawionych maskach będą zdolne do próby odcięcia Ci głowy składającym się tasakiem,  chwytania za gardło czy podstawiania nogi.

Mały, zielony, w dodatku kurdupel miał zepsuć święta w
Ktosiowie, ale każdy dzieciaczek oglądający tę bajkę bał 
się, że on też może już nigdy nie dostać prezentu. To jest 
właśnie miejsce, w którym przez godzinę bajki zabijano 
szczęście. 

Praca? Nagminne chowanie zwłok do samochodu i 
podchodzenie z nożem do każdej przejeżdżającej 
wycieczki. U nas by to nie przeszło. Ale to scena odgrywana
 co piętnaście minut w tym parku. Dom, auto z lat 80, 
związana i zakneblowana kobieta niesiona przez rzekomego
 morderce. Dzięki inscenizacjom można się przenieść w
 filmowy świat.

W Universal Studio kręcono również Wojnę Światów, film,
 od którego zaczęła się moja przygoda z science fiction. 
Nie, to nie jest Hollywood ani dom Toma Cruisa.
 To miasteczko  stworzono na potrzeby kręcenia Gotowych 
na wszystko. Właściwie chyba każdy z nas  bardzo dobrze 
pamięta z filmów te idealne trawniki,  grzeczny psy 
i brak płotów. Zaufanie to sąsiadów? Nie, to po
 prostu możliwość posiadania fajnej strzelby. 
Dzieciństwo spędziłam jedząc scooby chrupki i śpiąc w
 scooby piżamach pod scooby pościelą marząc o 
przejechaniu całej 66 Route Tajemniczą Maszyną i dogiem 
niemieckim w środku. Jeśli powiecie, 
że marzenia się nie spełniają to na pewno w to nie uwierzę.
Jeśli kiedykolwiek myśleliście, że rekin ze Szczęk był 
prawdziwy, to się mylicie. Ta ogromna, niebieska 
powierzchnia to imitacja oceanu, to na tym tle nakręcono 
część filmu. W Końcu Hugh Laurie nie bez powodu mówił, że wszyscy kłamią.




poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Hobby? Rozlewanie coca-coli

Przejażdżka po wzgórzach Hollywood. Ciepłe powietrze przenika każde miejsce na skórze, podmuch delikatnego wiatru i świadomość, że zaraz ujrzysz dom swojego idola ogrodzony potężnym płotem. Widzisz tylko zaparkowane pic-up'y, wozy ogrodnicze dbają o najmniejszy bluszcz. Ach, jeszcze ten pisk małoletnich dziewczynek, na dźwięk wypowiadanych słów "Miley Cyrus" z ust czarnoskórego przewodnika w białych najeczkach.

Rodeo drive, najdroższa ulica w LA, Michael Jackson 
codziennie kupował tam nowe skarpetki, najbielsze jakie 
mieli. Wystawy sklepowe to właściwie genialne instalacje,
zaprojektowane, aby przyciągać wzrok każdego
 przechodnia. 
Kibice zasypiają, a cola-cola rozlewa się na ich ubrania,
 popcorn jest wszędzie, cheerleaderki machają pomponami
 tak intensywnie jakby od tego zależało ich życie. Ogromny
 telebim pokazuje napis „Kiss person next to you”, ktoś 
krzyczy, ktoś się przepycha. Lakersi przegrywają w bardzo
 kiepski stylu.
Żółte autobusy to nie jest ściema, na każdym kroku 
wylewają się z niego dzieciaki bardziej lub mniej czarne.
Tak, to gwiazda mojego ulubionego aktora grającego 
ostatnio w największym chłamie jakie moje oczy widziały. 
ALE STAŁ TAM i JA TEŻ TAM STAŁAM. Od tego momentu 
towarzyszy mi uczucie emocjonalnej więzi z każdym jego
 filmem. Chodnik jest pełen też innych podle wbitych w 
ziemię gwiazd różnych sławnych osób. Prawdziwa uciecha 
dla turystów, każdy się zatrzymuje, przepycha byle tylko 
mieć zdjęcie z TĄ SŁYNNĄ GWIAZDĄ.
Według legendy Elvis Presley umarł siedząc na kiblu. I wcale
 mu się nie dziwię. Gdybym codziennie zjadała tak cholernie
 duże, ociekające musztardą hot dogi jak on, to z 
pewnością też bym cierpiała na zaparcia. Ten żółty wagon
 przerobiony został na knajpę i od tego czasu całkiem nieźle
 prosperuje.

środa, 3 kwietnia 2013

Californication

 LOS ANGELES, CALIFORNIA


Katowice ® podle zarzygany bus przez roztargnionego studenta, popijającego kanapkę z papryką wódką ® Warszawa ® Zurich ® dwanaście godzin walki z samą sobą o przetrwanie ® Los Angeles – jeden z najważniejszych tygodni mojego dwudziestoletniego życia ® sześć godzin w eleganckim Boingu, w którym włączenie muzyki czy filmu było odpłatne ® Nowy Jork ® beztroski tydzień przepychania się w tłumach i stania w kolejkach ® dziewięć godzin odsypiania ® Monachium ® Warszawa ® Katowice ® analiza życia

Nienawidzę powrotów do rzeczywistości. Dlatego zatrzymamy się w Kalifornii, miejscu, które dla wielu jest rozbudowaną siecią marzeń. Chyba nie potrafię opisać w nawet w najprostszy sposób ani jednego towarzyszącego mi wtedy uczucia. Byłam pusta w środku, bez wnętrzności, napełniona powietrzem. Zupełnie tak jakbym nic nie czuła. W pamięci pozostały tylko zarysowane obrazy, jakieś wspomnienia i kilka komentarzy.