Fotograf – homo habilis, zręcznie trzymający aparat
fotograficzny, często nieznający jego funkcji. Gatunek bardzo uparty. Prowadzi
koczowniczy tryb życia, fotografuje wszystko co zobaczy. Z natury samotnik, ale lubi podglądać resztę stada przez swój obiektyw, najdłuższy jaki mieli w sklepie. Często myśli, że właśnie wykonał zdjęcie swojego życia, dopiero później okazuje się, że nie ściągnął dekielka. Nie potrafi znieść towarzystwa innych fotografów, gdyż tylko on jest profesjonalistą. Ma 25456 kilogramów sprzętu, najdroższy plecak, najcięższy statyw, ponad
sto obiektów, pięćdziesiąt baterii, sześć ładowarek i dużo chusteczek aby ocierać
swój pot. Jednak nigdy nie okazuje zmęczenia. Na co dzień jest artystą, geniuszem obdarzonym niesamowitym talentem. Jest mistrzem w obcinaniu stóp, głów, łokci. Niestety często nikt nie potrafi zrozumieć jego wizji. Zawsze używa trybu automatycznego. Ma konta na
wszystkich tematycznych portalach dotyczących jego pasji, najbardziej lubi Garnek.pl.
Nie toleruje krytyki. Gdy ktoś powie źle o jego tworach to śmiertelnie się
obraża. Nie przejmuje się krytyką, przecież i tak jest genialny.
Większość jego zdjęć jest czarno-biała, gdyż tak wyraża swój
stosunek do rzeczywistość. Poruszone, nieostre, przepalone, krzywe, zaszumione fotografie
są efektem artystycznym, bo przecież TAK MIAŁO BYĆ. Nikt nie może podważać jego
umiejętności. Często używa trudnego, specjalistycznego słownictwa, ale nie wie
czym jest matryca. Kłóci się, że Nikon robi lepsze zdjęcia, ale tak naprawdę
nie wie dlaczego. Jego aparat ma więcej megapikseli niż Bill Gates zer na
koncie. Gdy popada w melancholie (bo
nigdy się nie nudzi) to fotografuje kwiatki, koty uliczne, psy sąsiada, drzewa,
oczy, płoty, chmury, trawę, pszczoły, biedronki, kredki.
Liczba tego gatunku stale się zwiększa, na dzień dzisiejszy
nikt nie jest w stanie ocenić ilość pstrykaczy.
Liczba tego gatunku stale się zwiększa, na dzień dzisiejszy
nikt nie jest w stanie ocenić ilość pstrykaczy.